poniedziałek, 14 marca 2011

Crimewave

W sobotę byłem na koncercie Crystal Castles. Miałem szczęście niesamowite, bo zespół poznałem w piątek po południu, w sobotę sprawdziłem z ciekawości listę koncertów, aby znaleźć jakiś koncert w NYC czy gdzie tam, bo w Chicago nikt nie gra. Bach! Grają tego wieczora. Pięć minut później miałem już zarezerwowany bilet. Koncert był świetny (byłby lepszy, jakby mnie wpuścili pod barierki). Plus przekonałem się, że są jednak ładne kobiety w Chicago i nie chodzi mi tutaj tylko o Alice.
Koncert był świetny, bawiłem się doskonale i to przy muzyce, którą bardzo lubię: dużo przesteru, niebanalna elektronika.

Potem poszedłem do pubu do moich znajomych zachlewających pałę z okazji dnia św. Patryka. O dziwo, tam też wrażenia estetyczne nie były najgorsze. Tak na marginesie, wiecie, że w Chicago 12 marca farbują rzekę na zielono? Nie mam pojęcia, po co...

W każdym razie, jutro zamawiam płyty Crystal Castles. Kompakty i na winylu. Swoją drogą, jak to możliwe, że w USA winyl jest o 2-3 dolary droższy, niż kompakt, a w Polsce pięć razy droższy? Piosenki są u nas inne, czy jak?

A na deser: Crimewave, mój ulubiony utwór Crystal Castles jak do tej pory. Przyznam szczerze, że Alice to dokładnie ten typ kobiety, który mi się podoba.


Z rzeczy innych. W piątek późnym popołudniem poszedłem postrzelać w Chicago. Było już buro, więc nie obiecuję sobie zbyt wiele. Poza tym muszę się wreszcie wybrać poza Śródmieście. Może do Wicker Park?

W każdym razie, jak już przy fotografii jesteśmy, to zgadałem się ze Środą na ten temat i doszliśmy do wspólnego wniosku: często zdjęcia, zwłaszcza portretowe, są przeretuszowane. Nie dziwię się, że ludzie korzystają z obróbki, sokoro mogą - jakbym umiał, też bym z siebie na zdjęciach zrobił wysokiego przystojnego bruneta. Ale problem zaczyna się, kiedy:
a) idzie się na łatwiznę (to się wyszopuje);
b) przegina się z retuszem.

Widziałem niedawno zdjęcie Emmy Watson. Ładna dziewczyna, niezła aktorka i ciekaw jestem, co z niej wyrośnie. Ci, którzy rzucają czasem okiem na mojego mikrobloga zauważyli, że mam do niej lekką słabość. Ale ja nie o tym. Zdjęcie było w widoczny sposób przeretuszowane. Ja, amator totalny, ledwo raczkujący w obróbce zauważyłem, co było rasowane i byłem nawet w stanie z grubsza domyśleć się, jak. To nie o to chyba chodzi? Co do pierwszego, czyli robienia zdjęć na odwal z nadzieją, że wszystko da się poprawić w Photoshopie, PSP czy innym programie to już kwestia podejścia. Ja wychodzę z założenia, że zdjęcie ma być tak dobre, jak tylko się da. Nieskromnie się pochwalę:


To zdjęcie jest surowe. Jedyne, co w nim zmieniłem, to wymiar, żeby nie rozepchało strony i dodałem podpis, że to moje. Photoshop nie zrobi za nikogo kompozycji, ani nie wybierze ujęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz